wtorek, 29 stycznia 2013

Hej :) /ważne !

W piątek (01.02.2013) nie będę miała internetu :( ale 3 rozdział już jest prawie napisany, ale i tak dodam go  najwcześniej we wtorek (05.02.2013) nie gniewajcie się ;(
Dziękuje xx
Lndn_girl  :*

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 2.

 ~Sam~

W drodze z zakończenia roku wybrałyśmy się z Mel na shake'a.
- Poproszę truskawkowy- powiedziałam ekspedientce, na co ona się uśmiechnęła. Na oko miała może 25 lat. Chwile czekała przy ladzie, by odebrać zamówienie. Dziewczyna podała mi mały, plastikowy kubeczek, Mel w tym czasie zamówiła napój o smaku waniliowym i udałyśmy się do wolnego stolika. Przez chwile rozmawiałyśmy o planach na wakacje, ale zdecydowałyśmy, że dokończymy tą rozmowę potem, gdyż wolałyśmy porozmawiać o sprawach ważniejszych, jakimi była dzisiejsza impreza. Nagle w radiu zaczęła lecieć znana mi ze słuchu piosenka. Zaczęłam wystukiwać palcami rytm na blacie, popijając łyk truskawkowego płynu, jakby nigdy nic. 
- Let's go, crazy, crazy, crazy, till we see the sun- zaczęłam śpiewać po cichu pod nosem.
- Słuchasz One Direction?- spytała Mel .
- Nie- odparłam krótko.
- A live while we're young- Melanie zaśpiewała unosząc wskazujący palec w górę.
- To skąd znasz słowa?- zdziwiła się po chwili moja towarzyszka.
- Ta piosenka leci często, gdy jadę do szkoły, w domy, gdy mama włącza radio, kiedy Alex ogląda telewizje- zaczęłam wymieniać- i, gdy...
- Dobra, rozumiem- zastopowała mnie Mel.
- A ty?- zapytałam- skąd ich znasz?
- Znam ich parę piosenek, ale nie żebym była fanką, po prostu pięciu gości, przystojnych, śpiewa fajne piosenki, i tyle...
Gdy piłam ostatni łyk truskawkowej pyszności, siorbnęłam tak głośno, że nawet jakaś staruszka się obróciła    i zaczęła prawic mi morały pod nosem. My, jak to na nas przystało zaczęłyśmy się tylko głośno śmiać.
 W drodze do szklanych drzwi z napisem 'wyjście' wyrzuciłyśmy plastikowe kubeczki do kosza. 
- O... zobacz- szturchnęłam mel łokciem.
- Cześć dziewczyny!- Alice krzyknęła i podeszła do nas- będziecie dzisiaj na imprezie?

(Alice Burke 17.05.1994
-postać drugoplanowa)

- Oczywiście- odpowiedziałyśmy chórem. 
Alice była najbogatszą dziewczyną w klasie. Cóż się dziwić, skoro jej mama jest prawnikiem, a tata menadżerem jakiegoś boysbendu.
- Dobra, ja muszę lecieć, mam jeszcze parę spraw do załatwienia, to do wieczora- pomachała nam i zniknęła za szklanymi drzwiami.
- Lubię ją- rzekłam
- Ja też- zaśmiała się Mel.
Droga do domu zajęłam nam jakieś 20 minut. 
- Wejdziemy na chwile do mnie, wezmę ciuchy i pójdziemy do ciebie, dobrze?- zapytała mel szukając w torebce kluczy do domu. Przytaknęłam i ruszyłyśmy długim korytarzem w stronę schodów. W tym domu zawsze panowała miła atmosfera, czułam się tu jak w domu. Gdy dotarłyśmy do celu, usiadłam na białym łóżku w pokoju mojej przyjaciółki.


Kiedy ja delektowałam się widokiem za oknem, którym był widok na plac zabaw, a w oddali można było ujrzeć sławnego Big Ben'a, Mel biegała z jednego pomieszczenia do drógiego w poszukiwaniu kolejnych części swojej garderoby na wieczór.
- Sam, poszukaj w tej fioletowej szkatułce moją srebrna bransoletkę z koniczynka- zwróciła się do mnie krzycząc z łazienki. Ja nic nie powiedziałam, tylko zaczęłam poszukiwania. 
- Mam- krzyknęłam zadowolona. Trzymałam srebrne cacko w dłoni. uśmiechając się pod nosem.
- Dobry mam gust- skwitowałam.
- Już możemy iść- rzekła Mel wchodząc do pokoju. Nic nie powiedziałam, tylko wstałam i wyszłam za moją towarzyszka. Gdy przechodziłam obok pokoju Judy, poczułam ukłucie w sercu. Od razu pomyślałam o moim bracie. O tym porannym incydencie i o tym uśmiechu, który mi posłał witając się z Melanie. Nagle, zza drzwi wyskoczyła jak piorun Jud.
- Hej, Sam- przywitała się z promiennym uśmiechem- mam małe pytanko.
- Słucham- odpowiedziałam zdziwiona, a zarazem ciekawa o co chodzi.
- Bo ostatnio w szkole... zaczęła niepewnie, a uśmiech z jej twarzy zniknął i oczy były zapatrzone, w podłogę, tak jakby parkiet był ciekawszy i jakby do niego mówiła- krążą plotki, że Alex ma dziewczynę, to prawda?- uniosła wzrok i wtopiła swoje niebieskie tęczówki w moje brązowe tak, że nie wiedziałam co powiedzieć. Zauważyłam, że była ona tym bardzo przejęta, a ja głupia trzymałam ją w niepewności.
- Jeżeli dobrze się orientuj, to nie, powiedziałby mi.
Nagle w jej oczach wystrzeliły miliony, miliardy fajerwerek. Kąciki jej ust uniosły się ku górze, a ona sama posłała mi uśmiech, który mówił 'Dziękuje Ci Sam, dzięki tobie będę już spokojna'. Po chwili odwróciła  się ma pięcie i z powrotem zaszyła się w swoim 'królestwie'.
- No chodź już- usłyszałam za sobą głos mojej przyjaciółki i poczułam, że łapie mnie za nadgarstek. Wychodząc z domu Parker'ów, intuicyjnie spojrzałam na wyświetlacz mojej komórki. 
- Która?- spytała Mel, widząc, że chowam telefon do torebki.
- 10:53- odpowiedziałam i rozejrzałam się dokoła.
Jak na Londyn, pogoda była wspaniała. Bezchmurnie niebo, na którym główną role odgrywało, jasno świecące słońce wyglądało bardzo ładnie. Nagle poczułam wibracje w torebce. Wyjęłam komórkę i przeczytałam na głos wiadomość:

'Hej. Mam prośbę, niech każdy przyniesie ze sobą jeden lampion.
Ps Mała zmiana planów, impreza zaczyna się o 19:00. 
Do zobaczenia xx!
                                                                                              ~Alice'

- Super, tylko gdzie my teraz kupimy lampiony?- spytała z irytacją w głosie Mel. 
Zadanie wytyczone przez Alice nie należało do najprostszych. Po tym, gdy przez dwie godziny chodziłyśmy po pobliskich sklepach, zdecydowałyśmy się na 'telefon do przyjaciela'.
- Cześć Lucas - zaczęła Melanie- dostałeś sms'a od Alice?
Po chwili usłyszałyśmy dźwięk nadchodzącej wiadomości. Luce przysłał nam adres sklepu, w którym poszukiwaną przez nas rzecz. Po 15 minutach marszu dotarłyśmy do celu. Weszłyśmy do środka i ruszyłyśmy w pościg między regałami. Nagle moją uwagę przykuł plakat: 


- Nowa płyta One Direction TAKE ME HOME już w sprzedaży!- przedrzeźniałam napis, który widniał na zdjęciu. Przez dłuższą chwilę przyglądałam się, kawałkowi śliskiej karty, po czym doszłam do wniosku, że ONI są całkiem, no dobra, bardzo ładni. Jeden blondyn, Mulat, dwóch brunetów i jeden w czymś podobnym do loczków na głowie. tak, ten w loczkach najbardziej przykuwał moją uwagę. wydawało mi się, jakbym go wcześniej widziała, może nawet znała. 
- Nie, wydaje mi się- bąknęłam pod nosem.
- Sam, no idziesz?!- zawołała mnie, moja już rozzłoszczona, towarzyszka. 
- Który ci się podoba?- 'walnęłam' prosto z mostu.
- Wszyscy ą przystojni, ale ten w loczkach... wydaje mi się jakbym...
-  Harry.
- Co Harry?- spytałam, wybita z mówienia mojego zacnego monologu.
- On ma na imię Harry- skwitowała Mel.
Z boku ta sytuacja mogła wyglądać dość dziwnie, ale na szczęście Melanie znalazła juz lampiony i szłyśmy gotowe zapłacić.
- Dzisiaj jest jakieś święto?- spytała kasjerka. Starsza pani uśmiechnęła się uprzejmie, ukazując zmarszczki przy oczach.
- Nie, koleżanka organizuje przyjęcie i poprosiła, żebyśmy je kupili- Mel wskazała na lampiony.
Po 20 minutach siedziałyśmy już u mnie w pokoju. Spojrzałam na zegarek- 13:45.
- Wypadało by coś zjeść- szturchnęłam rudą dziewczynę, po czym wyszłyśmy z pokoju. Sałata, ogórek, pomidor, rzodkiewka, jakiś sos z papierka i.. gotowe. Po naszym 'obiedzie' poszłyśmy do salonu pooglądać telewizję. Dlatego, że miałam pilot w posiadaniu latałam z jednego kanału na drugi, aż nie zatrzymałam się na muzycznym, który był chyba najciekawszy o tej porze dnia. 
- A teraz duma Wielkiej Brytanii: One Direction z kawałkiem 'Little Things'- zapowiedziała dumnie prezenterka. Siedziałam, jak zaczarowana. Cicha melodia, obijała się delikatnie o moje bębenki, a słowa zostawały w mojej głowie, jak najciekawsza książka jaką przeczytałam. To było coś pięknego. Ostatnie nuty piosenki i... BUM!!!
- Zapraszamy na reklamy- krzyknęła piskliwym głosem dziewczyna w telewizji. Czar prysł.   Czas przed ekranem minął nad dość szybko. Nim się obejrzałyśmy była już 17:05. 
 Udałyśmy się na górę, w celu spokojnego uszykowania się. Lea biegała między naszymi nogami, widać było, że sprawiało jej to wielką frajdę. Po 30 minutach byłyśmy już gotowe. [Sam(KLIK)] [Mel(KLIK)] Z nudów zaczęłyśmy przeglądać strony plotkarskie, muzyczne i takie tam. Nim się obejrzałyśmy zegar pokazał godzinę 18:27. Zeszłyśmy na dół, posprawdzałyśmy, czy wszystko gra i wyszłyśmy z domu.

__________________________________________________

Hej, przedstawiam wam 2. rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba :) xx Komentarze mile widziane ze względu, że mnie motywują do dalszych działań :D 



niedziela, 20 stycznia 2013

Miła niespodzianka !

Wchodzę dzisiaj, a tu 104 wyświetlenia !!! Dziękuje wam bardzo z całego serca ♥
Ps rozdział 2 powinien się pojawić w poniedziałek (21.01.2012r.)
Jeszcze raz bardzo wam dziękuje :*

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 1.

 {11 lat później}

~Sam~

 Budzik. Maszyna, której nienawidzą chyba wszystkie nastolatki. Dzwoni i dzwoni, no cóż to jego praca. Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam na wskazówki.
- 7:03- powiedziałam w myśli i wstałam z łóżka. 


Różowe ściany pokoju idealnie pasowały do białych mebli i drzwi. Podeszłam do lustra i uśmiechnęłam się się sama do siebie.
- To będą najlepsze wakacje w moim życiu- powiedziałam szczęśliwa wiążąc włosy w kok.- Tylko zakończenie roku i całe dwa miesiące wolności- dokończyłam. Tanecznym krokiem ruszyłam do łazienki, gdzie wykonałam wszystkie konieczne czynności. 


Gdy wyszłam otworzyłam szafę. Po dziesięciu minutach walki, którą stoczyłam z wieszakami w poszukiwaniu mojej nowej, niekoniecznie białej bluzki, pobiegłam na dół.
- Mamo, gdzie jest moja nowa bluzka?- spytałam szybko.
- Właśnie ja wyprasowałam, wisi w garderobie- odpowiedziała z uśmiechem- odwieźć cię, czy idziesz z Melanie?- spytała z troską w głosie.
- Mel zaraz tu będzie... mamo, zrobisz mi gofry z truskawkami- pytałam błagającym głosem, oczkami jak ze "Shrek'a" i dłońmi złożonymi jak do modlitwy. 
- Dobrze, tylko się pośpiesz.
Powoli szłam po schodach trzymając w prawej dłoni wieszak z wyprasowaną koszulą. Wchodząc do pokoju poczułam się jakoś dziwnie. Czegoś mi tu brakowało.
- Lea!- krzyknęłam- gdzie jesteś?
Po kilku sekundach usłyszałam drobne kroczki i drzwi w moim pokoju się uchyliły. Ukucnęłam, wieszając po drodze moją bluzkę na klamce od szafy. Radosne szczekanie mojego małego pieska rozeszło się po całym pokoju, wypełniając go i rozwiewając moje uczucie braku.


Mały maltańczyk skoczył na moje kolana i odwrócił się na plecy. Tą pozycją zmusił mnie do tego, abym go podrapała po różowym brzuszku. Jeszcze raz przejechałam ręką po jego tułowiu i wstałam na równe nogi. Poszłam umyć ręce i wróciłam do mojego pokoju. Znowu otworzyłam szafę, wyciągnęłam z niej czarne rurki i zaczęłam się ubierać. (KLIK) Ponownie stanęłam przy lustrze i zrobiłam z włosów mojego faworyta, czyli luźnego warkocza. Po dziesięciu minutach kierowałam się już w stronę schodów. Wchodząc do salonu rzuciłam okiem na zegar w kuchni. Wskazywał on 7:30. Podeszłam do kanapy i zauważyłam na niej śpiącego Alex'a. Bez wahania ukucnęłam przy nim i krzyknęłam mu do ucha: JUDY PRZYSZŁA!!! Mój kochany braciszek tak się przejął, że w przeciągu sekundy stał już na równych nogach. Pokój wypełnił się moim głośnym śmiechem w tym wypadku wręcz rechotem. Przez załzawione(od śmiechu)oczy widziałam minę mojego brata, która sygnalizowała, że za chwile zostanę pokonana, przez łaskotki, których nie tolerowały moje ciało. Przez małe zdezorientowanie zostałam rzucona na sofę i zaczęły się moje tortury. Poczułam palce Alex'a między żebrami. W przerwach między błaganiem, aby przestał próbowałam się uwolnić, lecz to nic nie dało. Jak na czternastolatka chłopak był bardzo silny. Gdy już nie miałam siły oddychać, a moja twarz przybrała kolor purpurowy, Alex przestał. Wzięłam kilka głębokich oddechów, wstałam i ręką zaczęłam gładzić moją bluzkę, która trochę się wygniotła. Łaskotki były karą nie za to, że obudziłam Alex'a, ale za to, że wspomniałam o Judy. Doskonale wiedziałam, że siostra mojej przyjaciółki podoba się mojemu bratu. Wiele razy z nim rozmawiałam, że powinien zrobić ten pierwszy krok. On i Judy znają się od dawna, chodzili razem do przedszkola, ale teraz chodzą do różnych klas. 
- To jak, kiedy się z nią umówisz?- zapytałam poprawiając poduszkę na kanapie.
- Z kim?
- Nie udawaj głąba, no z Judy.
Alex podrapał się po głowie i w tym momencie, mama zawoła mnie na śniadanie.
- Masz szczęście, pogadamy później- powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło. Alex odwzajemnił uśmiech. Usiadłam na krześle w kuchni i zaczęłam pałaszować posiłek.
 -Mamo...- zaczęłam połykając kawałek gofra- idziemy dzisiaj z Melanie na imprezę do Burke'ów, Alice zorganizowała takie przyjęcie z okazji zakończenia roku. 
- Dobrze, a o której wychodzicie?
- To się zaczyna o 20:00, więc tak około 19:30 wyjdziemy. 
- Mhm, Alex idzie dzisiaj do kolegi na noc, a ja i tata jedziemy na grilla do cioci Emmy, więc weź klucze. Jeżeli chcesz to zaproś Melanie na noc. 
Pomachałam głową na znak, że rozumiem i odstawiłam pusty talerzyk do zmywarki. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jak zwykle uśmiechniętą Mel. Pobiegłam do drzwi, aby jej otworzyć, ale mama mnie zatrzymała.
- Sam, tylko nie róbcie głupot, wiem, że jestem zanadto opiekuńcza, ale wiesz, że się martwię - odrzekła i mnie przytuliła. 
- Obiecuję- szepnęłam jej do ucha i skierowałam się w stronę drzwi. Złapałam za klamkę i otworzyłam  brązowe wrota, zapraszając moją przyjaciółkę gestem ręki do środka.
- Dzień dobry, cześć Alex!- krzyknął gość.
- Dzień dobry- usłyszałyśmy głos z kuchni.
- Hej, Mel- krzyknął mój brat wychodząc z łazienki. Posłał mi wtedy uśmiech.
Wiedziałam, że chodziło mu oto, że Judy jest siostrą Melanie i, że mam z nią porozmawiać.
- Poczekaj, pójdę tylko po torebkę.
-Ok- powiedziała Mel.
Kątem oka widziałam, jak moja przyjaciółka wchodzi do kuchni. Chwile później byłam już w swoim pokoju. W różowym pomieszczenie rzuciła okiem, czy wszystko gra złapałam torebkę i powoli zeszłam na dół. Podczas, gdy męczyłam się z zatrzaskiem, przy zamykaniu torebki, usłyszałam rozmowę Melanie i mojej mamy. Szybko schowałam się za ścianę i podsłuchałam kawałek tej krótkiej, lecz ciekawej konwersacji. 
- Mel, proszę miej Sam cały czas na oku, bo wiesz, że ma czasami problem jak za dużo wypije i się później martwię.
- Dobrze, pani Davis obiecuje, że potem odprowadzę ją pod same drzwi.
Melanie była tym typem dziewczyn, które na ogół są grzeczne, chodź czasem też umieją się zabawić.
- A może zostaniesz u nas na noc?- spytała mama.
-Myślę, że tak, ale jeszcze zobaczymy- stwierdziła moja przyjaciółka.
Spojrzałam na zegarek.
-Wow 8:00- pomyślałam.
Weszłam jeszcze raz na schody, i jakby nigdy nic weszłam do kuchni.
- Co tak długo? Zaraz się spóźnimy- powiedziała z wyrzutem Mel, popychając mnie w stronę drzwi.
- Do widzenia!- krzyknęła Melanie.
- Cześć mamo!
 Nie usłyszałam, czy mama odpowiedziała, bo już byłyśmy na chodniku przed domem. Droga do szkoły zajęła nam dwadzieścia minut. Weszłyśmy na dziedziniec,  a po chwili pierwsze słowa Dyrektorki, przemowa rozdanie świadectw, rozmowa z wychowawcą, bla bla bla i... dwa miesiące WOLNOŚCI !!! 

__________________________________________________

Hej ;*
Mam nadzieję, że się spodoba. Licze na komentarze, nieważne czy negatywne czy pozytywne. Liczy się szczerość. Z góry dziękuje :3 <3


poniedziałek, 7 stycznia 2013

Dział pierwszy- 'Trzy metry nad niebem' PROLOG

Lato 2001r. basen kryty w Londynie

-Ała, co ty robisz?!-  wykrzyczałam po tym, gdy poczułam klepnięcie w tyłek.     
-No dobra przepraszam. Jestem Harry- podał mi dłoń i obdarzył uśmiechem. Loczek, tak 
Loczek, bardzo pasował mi ten przydomek, ponieważ chłopak miał śmieszne loczki na głowie. 
Co prawda były jeszcze króciutkie  ale już byłam ich wielką fanką.
-Samantha, ale mówią mi Sam- podałam mu dłoń i zarzuciłam mokre kosmyki włosów tak, że wylądowały na moich plecach. Nagle poczułam zimny dreszcz, ponieważ dłuższą chwilę stałam na mokrych i zimnych kafelkach. 
-Więc, Harry- ciągnęłam dalej- mama Ci nie mówiła, że nie wolno klepać dziewczyn po tyłkach? Przecież ty nie masz nawet sześciu lat?!- powiedziałam uśmiechając się zadziornie. Nagle zauważyłam, że Loczek się zarumienił.
-Mam siedem- powiedział obrażalskim tonem.
Z moich obserwacji wynikało, że bardzo chciało mu się śmiać, ale się kurczowo powstrzymywał.
-Samantha- usłyszałam głos mojej mamy- idziemy już do domu.
-Miło było cie poznać, Harry- powiedziałam kierując się w stronę mojej mamy.
-Mi również, piękna, narazie- powiedział i wskoczył do basenu. 
Zaśmiałam się pod nosem i poszłam dalej.

Bohaterowie



Samantha 'Sam' Brooke Davis
16.07.1994r.


Melanie 'Mel' Rose Parker
23.07.1994r.


Harry 'Hazza, Hazz, Lockers' Edward Styles
01.02.1994r.


Niall 'Nialler' James Horan
13.09.1993r.


Zayn 'Dj Malik, Bad Boy' Javadd Malik 
12.01.1993r.


Liam 'Daddy' James Payne
29.08.1993r.



Louis 'Lou' 'Boo Bear' 'Tommo' William Tomlinson

24.12.1991r.





Perrie 'Pezz' Louise Edwards
10.07.1993r.


Danielle 'Dan' Claire Peazer
10.06.1988r.




Eleanor 'El' Jane Calder
16.07.1992r.









Alex Tony Davis

(postać drugoplanowa)
14.03.1998r.


Judy 'Jud' Liz Parker
(postać drugoplanowa)
27.04.1998r.

i inni...




Hejka ;*

Witam wszystkich, chciałabym was zaprosić do przeczytania opowiadania o One Direction. Blog jest inspirowany filmem "Trzy metry nad niebem" (w orginal. wersji hiszp. "Tres metros sobre el cielo") Mam nadzieje, że się spodoba :)
Pozdrawiam ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥

Mile widziane linki do blogów ;)