poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 2.

 ~Sam~

W drodze z zakończenia roku wybrałyśmy się z Mel na shake'a.
- Poproszę truskawkowy- powiedziałam ekspedientce, na co ona się uśmiechnęła. Na oko miała może 25 lat. Chwile czekała przy ladzie, by odebrać zamówienie. Dziewczyna podała mi mały, plastikowy kubeczek, Mel w tym czasie zamówiła napój o smaku waniliowym i udałyśmy się do wolnego stolika. Przez chwile rozmawiałyśmy o planach na wakacje, ale zdecydowałyśmy, że dokończymy tą rozmowę potem, gdyż wolałyśmy porozmawiać o sprawach ważniejszych, jakimi była dzisiejsza impreza. Nagle w radiu zaczęła lecieć znana mi ze słuchu piosenka. Zaczęłam wystukiwać palcami rytm na blacie, popijając łyk truskawkowego płynu, jakby nigdy nic. 
- Let's go, crazy, crazy, crazy, till we see the sun- zaczęłam śpiewać po cichu pod nosem.
- Słuchasz One Direction?- spytała Mel .
- Nie- odparłam krótko.
- A live while we're young- Melanie zaśpiewała unosząc wskazujący palec w górę.
- To skąd znasz słowa?- zdziwiła się po chwili moja towarzyszka.
- Ta piosenka leci często, gdy jadę do szkoły, w domy, gdy mama włącza radio, kiedy Alex ogląda telewizje- zaczęłam wymieniać- i, gdy...
- Dobra, rozumiem- zastopowała mnie Mel.
- A ty?- zapytałam- skąd ich znasz?
- Znam ich parę piosenek, ale nie żebym była fanką, po prostu pięciu gości, przystojnych, śpiewa fajne piosenki, i tyle...
Gdy piłam ostatni łyk truskawkowej pyszności, siorbnęłam tak głośno, że nawet jakaś staruszka się obróciła    i zaczęła prawic mi morały pod nosem. My, jak to na nas przystało zaczęłyśmy się tylko głośno śmiać.
 W drodze do szklanych drzwi z napisem 'wyjście' wyrzuciłyśmy plastikowe kubeczki do kosza. 
- O... zobacz- szturchnęłam mel łokciem.
- Cześć dziewczyny!- Alice krzyknęła i podeszła do nas- będziecie dzisiaj na imprezie?

(Alice Burke 17.05.1994
-postać drugoplanowa)

- Oczywiście- odpowiedziałyśmy chórem. 
Alice była najbogatszą dziewczyną w klasie. Cóż się dziwić, skoro jej mama jest prawnikiem, a tata menadżerem jakiegoś boysbendu.
- Dobra, ja muszę lecieć, mam jeszcze parę spraw do załatwienia, to do wieczora- pomachała nam i zniknęła za szklanymi drzwiami.
- Lubię ją- rzekłam
- Ja też- zaśmiała się Mel.
Droga do domu zajęłam nam jakieś 20 minut. 
- Wejdziemy na chwile do mnie, wezmę ciuchy i pójdziemy do ciebie, dobrze?- zapytała mel szukając w torebce kluczy do domu. Przytaknęłam i ruszyłyśmy długim korytarzem w stronę schodów. W tym domu zawsze panowała miła atmosfera, czułam się tu jak w domu. Gdy dotarłyśmy do celu, usiadłam na białym łóżku w pokoju mojej przyjaciółki.


Kiedy ja delektowałam się widokiem za oknem, którym był widok na plac zabaw, a w oddali można było ujrzeć sławnego Big Ben'a, Mel biegała z jednego pomieszczenia do drógiego w poszukiwaniu kolejnych części swojej garderoby na wieczór.
- Sam, poszukaj w tej fioletowej szkatułce moją srebrna bransoletkę z koniczynka- zwróciła się do mnie krzycząc z łazienki. Ja nic nie powiedziałam, tylko zaczęłam poszukiwania. 
- Mam- krzyknęłam zadowolona. Trzymałam srebrne cacko w dłoni. uśmiechając się pod nosem.
- Dobry mam gust- skwitowałam.
- Już możemy iść- rzekła Mel wchodząc do pokoju. Nic nie powiedziałam, tylko wstałam i wyszłam za moją towarzyszka. Gdy przechodziłam obok pokoju Judy, poczułam ukłucie w sercu. Od razu pomyślałam o moim bracie. O tym porannym incydencie i o tym uśmiechu, który mi posłał witając się z Melanie. Nagle, zza drzwi wyskoczyła jak piorun Jud.
- Hej, Sam- przywitała się z promiennym uśmiechem- mam małe pytanko.
- Słucham- odpowiedziałam zdziwiona, a zarazem ciekawa o co chodzi.
- Bo ostatnio w szkole... zaczęła niepewnie, a uśmiech z jej twarzy zniknął i oczy były zapatrzone, w podłogę, tak jakby parkiet był ciekawszy i jakby do niego mówiła- krążą plotki, że Alex ma dziewczynę, to prawda?- uniosła wzrok i wtopiła swoje niebieskie tęczówki w moje brązowe tak, że nie wiedziałam co powiedzieć. Zauważyłam, że była ona tym bardzo przejęta, a ja głupia trzymałam ją w niepewności.
- Jeżeli dobrze się orientuj, to nie, powiedziałby mi.
Nagle w jej oczach wystrzeliły miliony, miliardy fajerwerek. Kąciki jej ust uniosły się ku górze, a ona sama posłała mi uśmiech, który mówił 'Dziękuje Ci Sam, dzięki tobie będę już spokojna'. Po chwili odwróciła  się ma pięcie i z powrotem zaszyła się w swoim 'królestwie'.
- No chodź już- usłyszałam za sobą głos mojej przyjaciółki i poczułam, że łapie mnie za nadgarstek. Wychodząc z domu Parker'ów, intuicyjnie spojrzałam na wyświetlacz mojej komórki. 
- Która?- spytała Mel, widząc, że chowam telefon do torebki.
- 10:53- odpowiedziałam i rozejrzałam się dokoła.
Jak na Londyn, pogoda była wspaniała. Bezchmurnie niebo, na którym główną role odgrywało, jasno świecące słońce wyglądało bardzo ładnie. Nagle poczułam wibracje w torebce. Wyjęłam komórkę i przeczytałam na głos wiadomość:

'Hej. Mam prośbę, niech każdy przyniesie ze sobą jeden lampion.
Ps Mała zmiana planów, impreza zaczyna się o 19:00. 
Do zobaczenia xx!
                                                                                              ~Alice'

- Super, tylko gdzie my teraz kupimy lampiony?- spytała z irytacją w głosie Mel. 
Zadanie wytyczone przez Alice nie należało do najprostszych. Po tym, gdy przez dwie godziny chodziłyśmy po pobliskich sklepach, zdecydowałyśmy się na 'telefon do przyjaciela'.
- Cześć Lucas - zaczęła Melanie- dostałeś sms'a od Alice?
Po chwili usłyszałyśmy dźwięk nadchodzącej wiadomości. Luce przysłał nam adres sklepu, w którym poszukiwaną przez nas rzecz. Po 15 minutach marszu dotarłyśmy do celu. Weszłyśmy do środka i ruszyłyśmy w pościg między regałami. Nagle moją uwagę przykuł plakat: 


- Nowa płyta One Direction TAKE ME HOME już w sprzedaży!- przedrzeźniałam napis, który widniał na zdjęciu. Przez dłuższą chwilę przyglądałam się, kawałkowi śliskiej karty, po czym doszłam do wniosku, że ONI są całkiem, no dobra, bardzo ładni. Jeden blondyn, Mulat, dwóch brunetów i jeden w czymś podobnym do loczków na głowie. tak, ten w loczkach najbardziej przykuwał moją uwagę. wydawało mi się, jakbym go wcześniej widziała, może nawet znała. 
- Nie, wydaje mi się- bąknęłam pod nosem.
- Sam, no idziesz?!- zawołała mnie, moja już rozzłoszczona, towarzyszka. 
- Który ci się podoba?- 'walnęłam' prosto z mostu.
- Wszyscy ą przystojni, ale ten w loczkach... wydaje mi się jakbym...
-  Harry.
- Co Harry?- spytałam, wybita z mówienia mojego zacnego monologu.
- On ma na imię Harry- skwitowała Mel.
Z boku ta sytuacja mogła wyglądać dość dziwnie, ale na szczęście Melanie znalazła juz lampiony i szłyśmy gotowe zapłacić.
- Dzisiaj jest jakieś święto?- spytała kasjerka. Starsza pani uśmiechnęła się uprzejmie, ukazując zmarszczki przy oczach.
- Nie, koleżanka organizuje przyjęcie i poprosiła, żebyśmy je kupili- Mel wskazała na lampiony.
Po 20 minutach siedziałyśmy już u mnie w pokoju. Spojrzałam na zegarek- 13:45.
- Wypadało by coś zjeść- szturchnęłam rudą dziewczynę, po czym wyszłyśmy z pokoju. Sałata, ogórek, pomidor, rzodkiewka, jakiś sos z papierka i.. gotowe. Po naszym 'obiedzie' poszłyśmy do salonu pooglądać telewizję. Dlatego, że miałam pilot w posiadaniu latałam z jednego kanału na drugi, aż nie zatrzymałam się na muzycznym, który był chyba najciekawszy o tej porze dnia. 
- A teraz duma Wielkiej Brytanii: One Direction z kawałkiem 'Little Things'- zapowiedziała dumnie prezenterka. Siedziałam, jak zaczarowana. Cicha melodia, obijała się delikatnie o moje bębenki, a słowa zostawały w mojej głowie, jak najciekawsza książka jaką przeczytałam. To było coś pięknego. Ostatnie nuty piosenki i... BUM!!!
- Zapraszamy na reklamy- krzyknęła piskliwym głosem dziewczyna w telewizji. Czar prysł.   Czas przed ekranem minął nad dość szybko. Nim się obejrzałyśmy była już 17:05. 
 Udałyśmy się na górę, w celu spokojnego uszykowania się. Lea biegała między naszymi nogami, widać było, że sprawiało jej to wielką frajdę. Po 30 minutach byłyśmy już gotowe. [Sam(KLIK)] [Mel(KLIK)] Z nudów zaczęłyśmy przeglądać strony plotkarskie, muzyczne i takie tam. Nim się obejrzałyśmy zegar pokazał godzinę 18:27. Zeszłyśmy na dół, posprawdzałyśmy, czy wszystko gra i wyszłyśmy z domu.

__________________________________________________

Hej, przedstawiam wam 2. rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba :) xx Komentarze mile widziane ze względu, że mnie motywują do dalszych działań :D 



3 komentarze:

  1. Super, super i jeszcze raz super :D już się nie mogę doczekać nn. Czy ten tata Alice jest menadżerem 1D, jeśli tak to ona ma super. Napisz jak będzie nn.
    Magda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Takie lekkie i wgl! Super mi się to czyta. Mogłabyś mnie powiadamiać również jak będzie nn? ;) +Zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń